|
Forum użytkowników Nissana 100NX 100NX squad
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Necro
Gość
|
Wysłany: 18 Kwi 2009 9:42 Temat postu: |
|
|
Rzeznik napisał: |
Na lakierniku nie ma co oszczędzać, jeśli ktoś chce poprawić blachy to warto zainwestować więcej i mieć jako tako pewność, że wystarczy to dożywotnio, przynajmniej na naprawianych elementach |
Dobrze gada, polac mu
Nigdy nie oszczedzaj na blacharce w setce, bo jak wiadomo, jest to najbardziej newralgiczna czesc auta.
Dbaj o setunie, to bedzie Ci dobrze sluzyla
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Quattro
Dołączył: 14 Paź 2007
Posty: 810
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Toruń Płeć: SR20DE
|
Wysłany: 18 Kwi 2009 14:44 Temat postu: |
|
|
red_shogun napisał: | antman napisał: | a jak tak czytam to mało kto chce się podjąć blacharki nx |
No fakt za półdarmo mało który blacharz chce obecnie pracować, ale już wg ogólnie obowiązujacych "stawek" większość blacharzy podejmie się tego jakże arcy ciekawego zadania jak reanimacja blach w setce. Cóż szkoda tylko że te ogólnie obowiązujace stawki to niekiedy połowa wartości całego samochodu lub jego cała wartość. |
W moim przypadku blacharka plus lakier kosztowala ok. 150% ceny kupna mojego samochodu (setke kupilem za 500e za lakier i blachy zaplacilem 2800), a rdzewieje mi po 4 miesiacach od lakierowania. Tutaj sie mozna z radosci zajeb....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kendzior
Dołączył: 06 Mar 2008
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sułowiec ok. Zamościa Płeć: GA16DS / GA16DE
|
Wysłany: 18 Kwi 2009 20:20 Temat postu: |
|
|
jesli chodzi np. o nadkola tam gdzie za bardzo nie widac to ja blacharke robiłem sam. Fakt zajeło mi to dużo czasu i jeszcze wiecej nerwów ale zrobione jest jak nalezy i nikt ze mnie niezdarł i pewność mam ze bedzie sie trzymac a nie jak wiekszosc blacharzy zrobi na od....wezmie kosmiczne pienioadze i jeszcze narzeka.(tylko ze niekażdy ma takie możliwości zrobienia samemu)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
janas89
Dołączył: 08 Mar 2009
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: GA16DS / GA16DE
|
Wysłany: 01 Lip 2009 12:32 Temat postu: |
|
|
Czy ktoś wymieniał progi i robił tylne nadkola w okolicy Warszawy i może podać namiary na blacharza i cenę takiej usługi? Jak myślicie ile taka naprawa może wytrzymać? Z góry dziękuję za wszystkie informacje bo właśnie się zastanawiam czy oddać 100 do blacharza na kompleksową naprawę czy zainwestować w odrdzewiacz, podkład i lakier, zrobić to samemu i modlić się żeby z 2 lata wytrzymało.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
W
Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów Płeć: GA16DS / GA16DE
|
Wysłany: 07 Lip 2009 9:54 Temat postu: |
|
|
robiłem blachę w eNnce niecałe dwa lata temu...
wczoraj skrobałem i dłubałem śrubokrętem przy nadkolach, na już wylazłą na wierzch rdzę, oraz tą, która zaczęła wypychać lakier (bąble, duże bąble), bo i tak zaraz to też by poszło.
i powiem tak - jak już nie ma co łatać, to trza do blacharza, ale jak to sa plamki, kropki itd, to ja teraz się nie pierdzielę, tylko cortanin, fluidol, szpachla, papier wodny, lakier w spray'u i bedzie.
blacharze pięknie zdzierają...
a blacha i tak zaraz leci.
jak macie "mistrza" co spawa gazowo, nie idźcie !
niech Was nie kusi, płomień przepala blachę i rdzewieje ona później na potęgę.
migomatem znowu (tak jak mi to zrobił) idą na łatwiznę, łapią blachę, reperaturki punktowo, a nie jednym cięgiem.
i tak więc szpachlują dużo, żeby wyrównać, a potem jak jedziesz, blacha "pracuje", szpachla się wykrusza, podchodzi wilgoć, która jest zawsze wewnątrz karoserii i klops
(szkoda że to wczoraj zdarłem, bo bym zrobił zdjęcie, jak wygląda pięknie blacha po niecałych dwóch latach...
aż widać było, gdzie spawał, łapał, a gdzie szpachlował, takie bąble powyskakiwały.
jak macie gościa, co spawa migomatem, ale robi łuk (mówie o nadkolach), czyli łapie od początku do końca, szlifuje i masz jednolitą blachę, a nie chwyconą punktami blachę, zapchana później szpachlą...
to warto iść, ale tylko w takim przypadku, lub gdy sie rozlatuje cały.
ja dziś kładę szpachle na moje plamki
będzie jak nowy, czyli jak od blacharza
ps. co Wam mogę polecić ze swojego doświadczenia - zdejmijcie te plastikowe "cóś" co jest koło nadkola i idzie do progu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
TomekNX
Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: SR20DE
|
Wysłany: 07 Lip 2009 10:18 Temat postu: blacharz w Wawie |
|
|
ja robiłem miesiąc temu duży remont u sprawdzonego blacharza na Puławskiej:
wycięcie i wstawienie tylnego nadkola
łatanie tylnych kielichów
częściowo nowe progi
lakierowanie wstawionych blach
zaprawki w miejscach gdzie pojawiała się drobna rdza (np. klapa bagażnika)
wtryśnięcie środka antykorozyjnego do profili zamkniętych tylnych nadkoli
za wszystko blacharz wziął 2000
mam nadzieję że się opłaciło (za parę tygodni ma mi jeszcze za darmo uzupełnić zabezpieczenie antykorozyjne w profilach) i że do czasu sprzedaży autka nie zeżre go rdza
to co mi robił rok temu (wycięcie drugiego tylnego nadkola) przetrwało do tej pory bez szwanku
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
W
Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów Płeć: GA16DS / GA16DE
|
Wysłany: 09 Lip 2009 10:54 Temat postu: Re: blacharz w Wawie |
|
|
TomekNX napisał: |
za wszystko blacharz wziął 2000
mam nadzieję że się opłaciło (za parę tygodni ma mi jeszcze za darmo uzupełnić zabezpieczenie antykorozyjne w profilach) i że do czasu sprzedaży autka nie zeżre go rdza |
opłaciło...
2000...
a ile dałeś za całe auto?
nie mowię, bo fajnie jak sie dba o auto, ale blacharze zdzierają aż miło...
krótka piłka - ile dni mu zeszło to zrobić?
(tak faktycznie, a nie że auto stało i odpoczywało , żeby nie było, że ciężko nie pracował, że nie potyrał, nie oharował się jak wół )
i to "za darmo"...
jak doliczył Ci do rachunku datę urodzin, to nie dziwne, że teraz w akcie swej wielkoduszności, za darmo Ci doleje jakiegoś maziaka.
ja tez tak umiem...
mogę wymienić każdemu filtr powietrza za jedyne 800 złotych,
i wtedy za darmo doleje płynu do spryskiwaczy
hehe
(no dobra.... szybę jeszcze przetre )
(nie bierz tego czasem do siebie, pije do blacharzy...)
quote="TomekNX"]
to co mi robił rok temu (wycięcie drugiego tylnego nadkola) przetrwało do tej pory bez szwanku [/quote]
ja też tak przepłaciłem jak Ty...
tez rok było idealnie.
i nie chce Cię martwić, ale dwóch lat nie wytrzymało...
także najlepsze przed Tobą
ale mam alternatywę, żeby nie było dołująco do końca
...
wczoraj zrobiłem swoje auto,
robiłem po południu,
4 godziny mi to zajęło.
potrzebne materiały i narzędzia - dłubak, pilnik lub inny śrubokręt czy nóż szlifierka (gumówka), szpachla (8 zeta puszka), packa do nakładania i rozprowadzania, papier "seta", 240 i 600 (po 2 zeta za arkusz), taśma malarska, cortanin, fluidol (te dwa jeszcze miałem, ze starego zapasu, więc nie wiem, po ile teraz chodzą), i farba w śpreju 21zł puszka.
potrzebne również:
- trochę doświadczenia,
- dużo cierpliwości,
- delikatne wyczucie estetyki
- 4 godziny czasu
zrobiłem dwa nadkola tylne i dziurę w przedniej ćwiartce, pare wyprysków...
pierwszy raz pomalowałem, dziś zrobię drugi, jutro trzeci i wypoleruje.
i teraz:
znajomy blacharz "jak dla mnie", tak "po znajomości" za 5 stów mi blachę zrobi + materiały muszę ja kupić, a lakiernika (bo on tylko blachę robi, cyt: "reszta go nie obchodzi...") poleci mi dobrego i taniego, to tez w 5 stówach się zmieszczę.
także łącznie bagatela, za te parę pierdół policzył 1000zł + materiały dla niego (bo lakiernik już mi materiały "zrobi w cenie") .
także - tysiąc wczoraj zaoszczędziłem, dziś lub jutro to opijam i objadam na grilu
hehe
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Miskowski
Dołączył: 14 Lis 2005
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć: SR20DE
|
Wysłany: 09 Lip 2009 18:39 Temat postu: |
|
|
Temat - rzeka...
Da sie cóś uperniczyć za tysiaka, tudzież można coś podobnego dobrze zrobić za dwa.
A jak ktoś coś umie samemu dobrze zrobić, to tylko przyklasnąć, poza tym nie każdy ma takie wyczesane znajomości.
Do zobaczenia za rok.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
TomekNX
Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: SR20DE
|
Wysłany: 10 Lip 2009 10:59 Temat postu: Re: blacharz w Wawie |
|
|
W napisał: | krótka piłka - ile dni mu zeszło to zrobić? |
2 tygodnie
W napisał: | ale mam alternatywę, żeby nie było dołująco do końca
...
wczoraj zrobiłem swoje auto,
robiłem po południu,
4 godziny mi to zajęło.
potrzebne materiały i narzędzia - dłubak, pilnik lub inny śrubokręt czy nóż szlifierka (gumówka), szpachla (8 zeta puszka), packa do nakładania i rozprowadzania, papier "seta", 240 i 600 (po 2 zeta za arkusz), taśma malarska, cortanin, fluidol (te dwa jeszcze miałem, ze starego zapasu, więc nie wiem, po ile teraz chodzą), i farba w śpreju 21zł puszka. |
Dzięki za radę ale wolę wydać na blacharza niż samemu nakładać tonę szpachli na autko ponieważ:
1. nie znam się na tym (nie raz widać na ulicach opłakane skutki radosnej twórczości blacharzy-amatorów)
2. nie mam na to czasu
3. chcę żeby auto wyglądało na profesjonalnie zrobione, i takie właśnie jest
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
W
Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów Płeć: GA16DS / GA16DE
|
Wysłany: 10 Lip 2009 11:24 Temat postu: Re: blacharz w Wawie |
|
|
TomekNX napisał: |
chcę żeby auto wyglądało na profesjonalnie zrobione, i takie właśnie jest |
szkoda że nie zrobiłem zdjęć przed...
ale zrobię po...
ocenicie sami, czy gra warta świeczki...
tzn czy zaoszczędzona kasa rekompensuje uzyskany wygląd.
na pewno blacharz z prawdziwego zdarzenia, ze sprzętem, który weźmie blache, dobre materiały, ma spawarke i przyłoży się do roboty... to zrobi, że wygląda jak nowe...
ale...
- czy dłużej wytrzyma - wątpię... po spawaniu przepalasz blachę, i nie jest ona kąpana w cynku, to nie fabryka.
przepalona blacha koroduje wiele szybciej. szpachla nie rdzewieje.
- pamiętaj, że widzisz to co na wierzchu, a to co gość zrobił... zobaczysz
jak wylezie...
ostatnio robił mi blacharz.
1,5 roku wytrzymało,
czyszcząc przedwczoraj rdzę, wydłubywałem 2 milimetrową warstwę szpachli!
zespawał punktowo, sztukował jakieś dziwne, małe kawałki blachy i to jakiejś chyba starej, pociętej z beczki - kawałki normalnie były! o różnych barwach!
i wszystko zaszpachlował i zeszlifował...
no to tak, to ja se właśnie też zrobiłem. wiele, wiele taniej...
i przynajmniej wiem, jak robiłem...
wiem, ze użyłem uczciwej szpachli, zapuściłem jakimś szwajcarskim badziewiem, by związało rdzę (oczywiście po odczyszczeniu blachy i odłupaniu "luźnych" kawałków), zapuściłem wnętrze fluidolem i wiem ile razy sobie pomaluje, czym i jak to wypoleruje.
jak to zrobię, to zrobię zdjęcie i wrzucę.
podsumowując, ocenisz czy warto za takie pieniądze i takim nakładem czasu i pracy uzyskać taki efekt...
ale oczywiście, to jest kwestia gustu
każdy ma prawo sądzić inaczej
(wiadomo, że jakbym siedział drugie tyle, to wziąłbym więcej szpachli i wyprowadziłbym papierem ściernym prawie na zero - bo idzie to zrobić, ale to już jest faktycznie zabawa, a az tak to mi sie nie chciało i tez nie mam tyle czasu....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
red_shogun
stary wyjadacz
Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: SR20DE
|
Wysłany: 10 Lip 2009 11:59 Temat postu: |
|
|
Racja, mnie też już przestało bawić zdzierstwo blacharzy i lakierników, którzy ceny maj.ą dostosowane raczej do aut o wiele nowszych niż nasze a tym samym droższych. Ktoś kto wydał na używany samochód 30-50 tys. zł wyda i 3-10 tys. na blacharza i lakiernika. Osobiście uważam, że w przypadku naszych fur pomysły takie są dyskusyjne. Owszem, gdybym miał 100% pewność, że auto mam tak zrobione że przez nastepne 5-10 lat nic go nie łapnie, to gra warta świeczki, ale że jest to nierealne, o czym świadczą m.in. powyższe posty niektórych z was, to dla mnie wybór staje się oczywisty. Małymi drobnymi bombelkami nie przejmuję się w ogóle, a jeśli już to scierny do lapy, odrdzewiacz, podkład, i dobrany w mieszlani lakier w sprayu i do dzieła np. na wsi u babci pod stodołą
Nie powiem, wewnętrzne nadkola jak ktoś nie ma innej możliwości to musi zlecić pospawanie komuś z zewnątrz. W przypadku zewnętrznych (dla czystej estetyki), myślę że powinno być podobnie, wycinka i wspaw czegoś świeżego, ale grube zabawy z całą furą, kończące się jak znam życie wymianą 50% obecnego stanu blach i kosztami rzędu 1-2 krotności wartości samochodu pozostawiam dla prawdziwych zapaleńców, szczególnie dla tych co modzą też coś w silniku (czytaj idą pod 200 koni), bo nie sądzę żeby coś 90-100-konnego miało się nagle złamać na pół przy szybko pokonywanym zakręcie, czy przy starcie z kreski
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rzeznik
Dołączył: 04 Lis 2008
Posty: 575
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: GA16DS / GA16DE
|
Wysłany: 10 Lip 2009 16:18 Temat postu: |
|
|
Osobiście przerabiałem już wizyty u kilku lakierników i każdy śpiewał grubo powyżej tysiąca za nadkola, spojler i zderzak z przodu z dokładką... No i kończy się to tak, że za niecałe 150zł kupiłem lakier, podkład, klej itd itd, spawarkę mam, za jakieś 2-3 tygodnie ogarniam ludzi i robię to sam. Wydam na to mniej, jak zacznie się sypać to będę się wnerwiał sam na siebie, że źle zrobiłem, a nie na lakiernika na którego wydałbym ponad tysiaka... Gruntowny remont blachary fajna rzecz, ale kosztowna jak cholera, a i pewności czasem brak
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Miskowski
Dołączył: 14 Lis 2005
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć: SR20DE
|
Wysłany: 10 Lip 2009 20:12 Temat postu: |
|
|
... jak to miło przeczytać kilka sensownych postów pod rząd bez baboli ortograficznych, ech...oby tak częściej.
Koledze "W" gorąco kibicuję i czekam na relację z naprawy. A i do Kansas bym wpadł obejrzeć Rzeźnika w akcji (13.7 będę u McGyvera na przeglądzie).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
W
Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów Płeć: GA16DS / GA16DE
|
Wysłany: 13 Lip 2009 9:49 Temat postu: |
|
|
dzięki za doping...
a przydatny był w sobotę, bo do dziś łapy nie moje
barki i triceps drętwe do teraz...
w każdym razie, uczy się człowiek cały czas.
także dodam trochę faktów...
w sobotę stwierdziłem, że dokończę dzieła.
wymyłem go najpierw, oczywiście po południu, żeby woda nie wysychała samopas, póki ja się za nią nie zabiorę
z wiadomych powodów - zacieki.
także po zabawie z irchą i mikrofibrą auto było ready
przed malowaniem należy odtłuścić i osuszyć powierzchnię (można użyć benzyny, do odtłuszczenia, ale ja go dobrze, dużą ilością płynu wymyłem, a i wytarcie irchą na pewno ściągnęło resztki brudu)
no i jak wyglądał jako tako to zacząłem przeglądać co i jak.
obkleiłem go taśmą malarską (listwy znaczy się)
przykryłem koło szmatą (żeby nie popryskać, bo wiadomo, że spray rozpyla)
no i sprayem go (około dwie min. trza sprayem poterepać)
i teraz powiem Wam, gdzie zaczęły sie pojawiać schody...
psikając sprayem, każą 20-30 cm, okazuje się (zaznaczam, że spray akrylowy, szybkoschnący) że gdy psikasz faktycznie z 20-30 cm, to nakładasz tą "mgiełkę" na auto i zostają delikatne kropeczki.
nie uzyskasz powierzchni szklanej.
z kolei gdy zacząłem więcej psikać lub zmniejszyłem odległość od karoserii, to zaczął być widoczny efekt spływania farby i choć pozostawała szklana powierzchnia, to robiły się zacieki i fale na końcu blachy nadkola.
no nic, nie poddałem się i chyba nie było to najgorsze rozwiązanie, tyle że pracochłonne i ciężkie fizycznie, ale następnym razem wziąłbym końcówkę na szlifierkę lub wiertarkę i polerował tym.
także wziąłem papier ścierny 1000 (czyli bardzo bardzo drobny) i zacząłem trzeć. z tymże koliste ruchy i delikatne, by nie robić pojedynczych głębokich rys, tylko zmatowić większą powierzchnię.
blacha staje się po takim zabiegu jak matowe szkło (takie jakie używane jest we flakonikach drogich perfumów).
następnie wziąłem pastę typu tempo, czyli polerującą, ale jednocześnie lekkościerną.
no i teraz cała zabawa. dużo pasty i bardzo mocno trzemy kolistymi ruchami. tarłem starą pieluchą (płócienna), bo nie ma gładkiej powierzchni. trochę lepiej idzie.
oczywiście co wychodzi "w praniu",
dwie, chyba najważniejsze rzeczy,
- ściereczka musi być czyściutka (nie chodzi o plamy, ale o to by nie było na niej żadnych części stałych). jeśli na szmatce znajdzie się choć jedno ziarnko piasku, to porysujemy lakier - tak mi się trafiło... (przez co powtarzałem zabieg). dlatego nie odkładamy jej nigdzie, gdzie jest troche brudu, kurzu itd.
- oczyścić musimy sobie dobrze koło, lub je przykryć i nadkole od spodu przejechać szmatką. dlaczego? bo tam przeważnie się nie domywa, a polerując, jak nam szmata lata, to pociągnie sobie spod nadkola jakiś piasek (lub z koła) i mamy efekt j.w. (to też przerobiłem w sobotę )
dwie powyższe uwagi prawdopodobnie dla blacharza, to chleb powszedni, ale jak dla mnie to niuansy, które mogą bardzo ułatwić (bądź niedopilnowanie ich - utrudnić) życie.
zdjęcia wrzucę jutro.
nie wiem czy ta metoda, chociażby z pastą polerującą, czy papierem 1000 - jest właściwa...
zobaczycie jutro zdjęcia, jak to wyszło.
jak ktoś ma jakieś ciekawe doświadczenia, może wie, jak szybciej, lepiej, to pisać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gem
Dołączył: 04 Mar 2007
Posty: 870
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: Wroclove Płeć: SR20DE
|
Wysłany: 13 Lip 2009 16:17 Temat postu: |
|
|
1. współczucia dla dzieciaka, co w płóciennych pieluchach śmigać musi
2. zmatowienie do polerki robi się i owszem na mokro, ale papierem 2000/2200 i najlepiej nie w ten sam dzień, co malowanie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|